"When The Snows fall and The Wind blows
The lone Wolf dies
but The Pack survives"
The North Remembers
- Nie wymieniam się pierwsza jeśli masz mniejszy staż ode mnie. Musisz też wytłumaczyć się z punktów karmy.
- Jestem w stu procentach uczciwa i rzetelna co mogą potwierdzić dziesiątki graczy z którymi przeprowadzałam jakiekolwiek transakcje.
Jeśli to nie sen i może istnieć świat
Gdzie niebo nie ma skaz a wolność nie ma ram
Jeśli wiara w nas tylko złudą jest
Czy się skończy noc? Czy nadejdzie dzień?
W ogniu staje świat i Ciebie wybrał los
Byś szerzył nowy ład, w obronę słabych wziął
Stoisz dumny tu i jak gwiazda lśnisz
Czy Cię czeka tryumf czy porażki wstyd
?
Przez jedną chwilę ten świat leży u twych stóp
Przez chwilę wierzysz w ten cud za nim padnie strzał
Usłysz odgłos walk, złowrogi bębnów rytm
Czy słyszysz jak śmierć drwi, upadek wróżąc Ci
Miłość w ogniu walk jest brukana krwią
Czy Ci starczy sił by poświęcić ją?
Nieruchome, bezsilne świece
Dogasają w żałobnym niebie.
Gdy dogasną - w ich świat odlecę
I zostawię samotną ciebie.
Czas tęsknotę ludzką umniejsza;
Przebolejesz i ty tę zmianę,
Tylko staniesz się biedna, biedniejsza
O dwa prześcieradła lniane.
Tylko w małej, białej sypialce,
Gdy nas noc doczesna rozłączy,
Będziesz kładła struchlałe palce
Na to miejsce, gdzie świat się skończył.
Będziesz nocą szukała tkliwie
Zapisanych wierszami stronic,
I w dawniejszych myśli napływie
Znów rozgniewasz się na mnie o nic.
A na wiosnę otworzysz okno
I wybuchniesz straszliwym płaczem,
Żem zostawił ciebie samotną,
Że tak tęsknisz - nie wiedzieć za czem.
Kroczyłem przez wymarły las,
bez lęku że się zgubię jakbym go znał
Od rzeki wiał łagodny wiatr,
poczułem znowu w sobie spokój i ład
Poczułem wzrok upadłych drzew,
a z ich gałęzi wołał mnie cichy szept
Czy właśnie tu chcieliśmy żyć?
Czy właśnie tutaj się rodziły sny?
Jak dawno już straciłem cel,?
Od kiedy proste rzeczy pogmatwały się
?
Przypomnij mi jak chciałem kiedyś żyć,
by odrętwiałe serce chciało znowu bić
A jeśli znajdziesz dla mnie choć minutę,
czemu mielibyśmy tam nie wrócić?
Tylko my to wiemy że istnieje
Cień tego świata
Ciągle czeka na nas
Jeżeli porcelana to wyłącznie taka
Której nie żal pod butem tragarza lub gąsienicą czołgu,
Jeżeli fotel, to niezbyt wygodny, tak aby
Nie było przykro podnieść się i odejść;
Jeżeli odzież, to tyle, ile można unieść w walizce,
Jeżeli książki, to te, które można unieść w pamięci,
Jeżeli plany, to takie, by można o nich zapomnieć
gdy nadejdzie czas następnej przeprowadzki
na inna ulicę, kontynent, etap dziejowy
lub świat
Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?
Stanisław Barańczak
Umrzeć - tego się nie robi kotu.
Bo co ma począć kot
w pustym mieszkaniu.
Wdrapywać się na ściany.
Ocierać między meblami.
Nic niby tu nie zmienione,
a jednak pozamieniane.
Niby nie przesunięte,
a jednak porozsuwane.
I wieczorami lampa już nie świeci.
Słychać kroki na schodach,
ale to nie te.
Ręka, co kładzie rybę na talerzyk,
także nie ta, co kładła.
Coś się tu nie zaczyna
w swojej zwykłej porze.
Coś się tu nie odbywa
jak powinno.
Ktoś tutaj był i był,
a potem nagle zniknął
i uporczywie go nie ma.
Do wszystkich szaf się zajrzało.
Przez półki przebiegło.
Wcisnęło się pod dywan i sprawdziło.
Nawet złamało zakaz
i rozrzuciło papiery.
Co więcej jest do zrobienia.
Spać i czekać.
Niech no on tylko wróci,
niech no się pokaże.
Już on się dowie,
że tak z kotem nie można.
Będzie się szło w jego stronę
jakby się wcale nie chciało,
pomalutku,
na bardzo obrażonych łapach.
I żadnych skoków pisków na początek.
Mówiłeś żeby mieć nadzieję,
choćby i z piasku usypaną.
A ja mówiłam, że się zmienię,
na przekór wszystkim twoim planom.
W twoich oczach bez koloru świat w drugą stronę się obracał
Ty raczej unikałeś sporów, a ja musiałam do nich wracać.
Mnie stale wkurzał ten twój spokój
i ciągle chciałam pójść do kina.
A ty wolałeś siąść w półmroku
i czytać setny raz Tuwima.
Ty całe życie miałeś pewność, a ja się śmiałam z niej przez lata.
A dziś dziurawą mam codzienność i nie potrafię jej załatać.
Mówiłeś zadbaj o marzenia, przypnij je wszystkie do sukienki.
Po kilku wiosnach i jesieniach
będą w zasięgu twojej reki.
Pamiętam świat twój czarno-biały i te żelazne twoje nerwy.
Ty miałeś na nas jakieś plany, a ja mieszałam w nich bez przerwy.
Ty całe życie miałeś pewność, a ja się śmiałam z niej przez lata.
A dziś dziurawą mam codzienność i nie potrafię jej załatać.
Mój miły Icełe
już nie bój się nocy
i ludziom w oczy patrz,
w miasteczku Bełz.
Minęło tyle lat,
harmonia znów gra,
obłoki płyną w dal,
znów toczy się świat.
I tylko gdy śpisz,
samotny i sam,
i tylko gdy śpisz,
płyniesz, giniesz tam...
A w piekarni pachnie chleb,
koń nad owsem schyla łeb.
w niedziele bezpieczna
nad rzekę wycieczka
i w krzakach szept.
Miasteczko Bełz,
main sztetełe Bełz.
Wypłowiał już tamten obrazek,
milczący, płonący Bełz.
Dziś, kiedy dym,
to po prostu dym.
Pierścionek na szczęście,
w przemyśle zajęcie,
w niedzielę chrzest.
Białe ziarno, czarny mak,
młodej żony słodki smak.
Kroki w sieni... nie drżyj tak,
to nie oni. To tylko wiatr...
Miasteczko Bełz,
kochany mój Bełz.
W kołysce gdzieś dzieciak zasypia,
a mama tak nuci mu:
Zaśnijże już
i oczka swe zmruż.
Są czarne,
a szkoda, że nie są niebieskie.
Wołałabym...
Tak jakoś...
Na brzozowej korze,
na niebieskim szkle,
piszę list za morze,
za ostatnią mgłę.
A ty nic mnie nie rozumiesz,
a ty piszesz na piołunie,
i sam diabeł listy twe śle.
Moje pismo gra i śpiewa,
moje pismo łzy wylewa,
ty na dzikim piszesz bzie.
Pogniewam się ja na ciebie,
pogniewam się z całych sił,
zostanie ci po mnie dziura w niebie
i gdzieś na drodze pył.
Obejrzę się ja za innym,
rozejrzę się dobrze w krąg,
zostanie ci po mnie list niewinny,
ślad zaplecionych rąk.
Wtedy ty za mną przybiegniesz aż tu,
w nocy albo rano
przybiegniesz bez tchu,
wtedy ty ze mną zostaniesz na wiek,
chociaż w domu będzie bieda,
chociaż ja ci gwiazdki nie dam,
twoja łódź przypłynie na mój brzeg.
Odkocham się ja na amen,
odkocham się z całych sił,
zostanie ci po mnie płacz i lament
i gdzieś na drodze pył.
Obejrzę się za kim lepszym,
rozejrzę się tam i tu,
zostanie ci po mnie ślad na wietrze,
kolczyk z białego bzu.
Shuv ha’etsev kan, shuv hapachad kan
Vehasof nirkam bechaloni
Zgugit sduka veshuv shtika
Muteshet vezruka bedimyoni
Haor nirdam, dmaot shel dam sorfot li bagaron
Yadit sruta, tikra shmuta
Cshe’ani shaer lach et hashir haacharon
Hesh’art li rak milim, miklat ben hatslalim
Sfarim mesudarim, uven hachadarim
Hesh’art li rak milim, zer shel man’ulim
Elohim, hesh’art li rak milim
Kirot shotkim achshav uma lakacht keshebaracht?
Ken, ma lakacht? Bamilchama hazit ulay nitzacht
Uma nish’ar li kshe’alacht?
Vegam lakerach kar, ksheani nizkar
Ech at hayom mulo, mueret betsilo
Nishberet bishvilo, et hamilim shehesh’art li
At achshav omeret lo
Hesh’art li rak milim, miklat ben hatslalim
Sfarim mesudarim, uven hachadarim
Hesh’art li rak milim, zer shel man’ulim
Elohim, hesh’art li rak milim
There's the only one true king:
Born as a Prince
Raised as a bastard
Died as Lord Commander
Reborn as a King
Song of Ice & Fire
Rightful King Of The Seven Kingdoms
The White Wolf
The King In The North
,, We know no king, but the King In The North, whose name is Stark.
I don't care if he's a bastard. Ned Stark's blood runs through his veins.
He's my King. From this day till his last day. "
Winter is Coming