A co z promieniowaniem? W życiu nie miałam z tym problemu! No może trochę... gdy zapomniałam jodu i antyradu wziąć, ale na to też mamy sposoby! Na przykład litrowa butelka specyfiku szerzej znanego, jako Kozak. Ruskie szczyny, ale grunt, że działają. Oczywiście, te wszystkie doktorki, które włażą w Zonę, by ją badać, mają swoje specyfiki. Naturalnie nic im to nie daje, gdyż zawsze przyjdzie jakiś Prypeć-Kaban, czy stadko Tuszkanów i pozbędą się delikwenta raz, na zawsze. Zona nie lubi być badana, Ją trzeba zostawić w spokoju i żyć zgodnie z Jej zasadami, bo inaczej skończy się jako kolejna porcja padliny dla Ślepych Psów.
Mówisz o "Zonie" jako osobie, dlaczego? Ona nie lubi inaczej. Wymaga szacunku, w przeciwnym razie dużo czasu Ci nie zostanie. Jest matką. Naszą, mutantów, anomalii, artefaktów... wszystkiego, co obejmuje teren umownej granicy Czarnobyla. W sumie, nie do końca "umownej", bo Białoruś i Ukraina odgrodziły się dość pokaźnymi murami, ogrodzeniami, bazami wojskowymi... Ech, szkoda gadać. Przynajmniej mają pewność, że to, co w Zonie jest, w Zonie pozostanie. Ludzie też.
I rząd tak po prostu pozwala wam tam przebywać? No właśnie nie pozwala... każdy kto przekroczy granice "Strefy" teoretycznie jest martwy. Teoretycznie, ponieważ żyjemy. Wojsko działa tylko na obrzeżach. Jeżeli tam się samotny Stalker zapędzi - zastrzelą. Nie jeden gieroj już igrał z nimi... i nie wracał.
Skąd tam się wzięłaś? Nie pamiętam... a może nie chcę pamiętać. Nie wiem. Zona sama wybiera sobie dzieci z Dużej Ziemi. Człowiek wtedy słyszy zew i po prostu musi iść. Ona go woła... Tak przynajmniej mówił Misza, nie wiem ile w tym prawdy.
Nie chcesz wrócić do domu? Tu jest mój dom. Nie mam do czego wracać. Przywykłam do życia Zony, a Duża Ziemia jest mi obca. Niektórych nawyków już się nigdy nie pozbędę. Poza tym... czy źle mi tutaj? Co prawda ludzka dieta składa się z wojskowych konserw, ogórków, kiełbasy i czerstwego chleba, ale do tego można się przyzwyczaić.
Na każdym kroku czeka na Ciebie zagrożenie. Nie słychać tu śpiewu ptaków, ani bzyczenia owadów, ale to też ma swój urok. Człowiek "z zewnątrz" nie jest w stanie wyobrazić sobie tej zupełnej i całkowitej ciszy, którą tylko co jakiś czas przerywa trzask miernika promieniowania...